Helena T. Helena T.
4757
BLOG

Siłom i godnościom osobistom (czyli ostatni raz o podziałach)

Helena T. Helena T. Polityka Obserwuj notkę 309
 
Jak  łatwo zostać lewakiem, przekonałam się niedawno. Nigdy co prawda nie zdarzyło mi się głosować na SLD, Palikota, ani żadną inną lewicową partię, zaś Leszka Millera może nawet i na swój sposób podziwiam jako samca alfa (i gdyby przyszło co do czego, pewnie poszłabym z nim na kawę), ale w roli męża stanu jakoś go nie widzę. Mimo to okazało się, tu w S24, że jestem lewakiem. Jeden z uczestników dyskusji napisał mi to wprost: „… traktuję Pani głos, jako głos osoby o poglądach lewicowych, być może nie nadmiernie, czy radykalnie lewicowych, ale jednoznacznie lewicowych”.
Oczywiście, nie ma się co dziwić, że ktoś stojący na prawo tak daleko, ze dalej jest już tylko ściana, krzyczy do pozostałych : - Wy lewacy! Jednak i ten wpis i polemika z moimi tezami zawarta na blogu niezwykle sympatycznego Bereta w akcji, skłoniły mnie do powrotu (ostatni raz?) do kwestii obecnych polskich podziałów. I do próby zdefiniowania linii demarkacyjnej tych podziałów.
Jeśli weźmiemy pod uwagę słownictwo używane do określania dwóch największych, sztandarowych grup ludzi o przeciwnych poglądach w Polsce, możemy się spotkać m.in. z podziałem na prawicę i lewicę, konserwatystów i liberałów, mohery i lemingi, zwolenników PIS i PO. Zanim pokusimy się o wytyczenie linii demarkacyjnej, musimy (niestety, bo to nieco nudne) zdefiniować pojęcia.
Każdy z wymienionych podziałów jest z nieco innej bajki:
1.    Prawica i lewica: tradycyjna, wywodząca się z czasów rewolucji francuskiej klasyfikacja sił politycznych, nadal używana jako podstawowa, mimo że rzeczywistość jest bardziej skomplikowana (i ma nie jeden, ale co najmniej dwa wymiary: ekonomiczny i społeczny). 

     Jestem przekonana, że jeśli już ktoś zagląda na portal społeczno-polityczny S24, to doskonale zna różnice pomiędzy prawicą i lewicą. Dla porządku jednak przypomnijmy. Prawicę charakteryzuje zachowawczość: przywiązanie do tradycji, religii, hierarchii społecznej, historii, autorytetów (pięknie nazwał to jeden z tutejszych komentatorów, p. Waldemar Ż.: teistyczny ewolucyjny konserwatyzm). Odpowiednio lewica to dążenie do wolności, równości, pokoju i sprawiedliwości społecznej poprzez zmiany ustalonego porządku (p. Waldemar Ż. w swojej terminologii ateistyczny konstruktywizm podkreśla też mniejsze przywiązanie lewicy do religii).
 
2.    Konserwatyści i liberałowie: podział ten odnosi się w mniejszym stopniu do różnic czysto politycznych, w większym – do ideologicznych. W każdej partii politycznej (i prawicowej, i lewicowej) możemy zatem znaleźć stronnictwo konserwatystów i liberałów. Podział chętnie używany jest w literaturze amerykańskiej jako eufemizm podziału na republikanów i demokratów.

Konserwatyści to oczywiście zwolennicy tradycyjnych wartości. To obrońcy państwa, rodziny, narodu, religii, hierarchii, własności prywatnej, tradycyjnych autorytetów. Liberałowie zaś to wolnościowcy, obrońcy wolności, praw człowieka, demokracji i wolnego rynku. 

3.    Mohery i lemingi: podział, którego nacechowane negatywnie nazwy powstały w toku medialnych dyskusji w Polsce. Ich genezy nie będę może przypominać, nie chcąc poruszać bolesnych dla obu stron wspomnień. ;)

Mohery (czy też moherowe berety) - określenie odnosi się w węższym znaczeniu do słuchaczy jednej z katolickich rozgłośni radiowych, w szerszym – do zwolenników PIS lub partii prawicowych, które swój program opierają na wartościach katolickich, w najszerszym – do osób o konserwatywnym światopoglądzie. Lemingi to w węższym znaczeniu osoby ufające podawanym przez „mainstreamowe” media informacjom, w szerszym – osoby o konsumpcyjnym podejściu do życia i / lub zwolennicy PO lub partii lewicowych, w najszerszym – osoby o liberalnym światopoglądzie.

4.   PIS i PO:  tu podział jest dość oczywisty (choć za czasów PO-PISu tak nie było do końca).

Zwolennicy dwu największych obecnie polskich partii doczekali się nawet obraźliwych potocznych określeń: pisiory i platfusy.

……………………………………………………………

PIS i PO mogły odnieść tak ogromny sukces (sukcesem jest zogniskowanie wokół siebie około jednej trzeciej wyborców, bez względu na wynik wyborów), ponieważ udało im się stać niemal synonimami prawicy (PIS) i lewicy (PO) w Polsce i zogniskować wokół siebie wyborców o światopoglądzie konserwatywnym (PIS) bądź liberalnym (PO). O ile sukces prawicowego par excellence PISu jest tu zrozumiały, o tyle sukces centrowego, chadeckiego PO w pozyskaniu liberalnych (a w szczególności lewicowych) wyborców był możliwy wyłącznie dzięki rozczarowaniu Polaków ideami socjalistycznymi po latach komunistycznych rządów i późniejszych wybrykach rządzących socjaldemokratów.

To właśnie podział PIS – PO stał się obecnie linią demarkacyjną dzielącą Polaków. To na tym froncie wytaczane są najcięższe działa, to tu padają prawdziwe ofiary (niestety, w co najmniej jednym przypadku z Łodzi – dosłownie). Pozostałe drobniejsze partie znajdują się na tyłach jednej bądź drugiej strony, wspierając ją czasem (od niechcenia) lub jedynie czekając, aż się uczestnicy walki wystrzelają z amunicji i można będzie wejść do gry.

To, na co w tej sytuacji wyraźnie liczy Leszek Miller, to pozyskanie, czy też odzyskanie części wyborców PO o lewicowych poglądach. Jego zdaniem jest to obecnie możliwe, ponieważ:

1) Wyrosło już nowe pokolenie nie pamiętające komuny, zaś u tych, którzy ja pamiętają, zaczynają przeważać dobre wspomnienia (praca dla wszystkich, alkohol po 13.00, pierwsza miłość...). :)

2) Elektorat rozczarowany wybrykami rządów SLD obecnie jeszcze bardziej rozczarowuje się arogancją rządów PO.

Wracając do wykrytej u mnie przez blogera S24 lewackości. Dopóki Millerowi lub jego następcom nie uda się odzyskać pola dla prawdziwej lewicy w Polsce i utrzymywać się będzie linia demarkacyjna na granicy: zwolennicy PO / zwolennicy PIS, zmuszani jesteśmy wciąż do opowiadania się po jednej z tych stron. Obowiązuje zasada: kto nie z nami, ten przeciw nam. Kiedy na blogach S24, zarówno tych prawicowych jak i tych „lewicowych”, zdarzyło mi się wyrazić uwagi krytyczne, w obu przypadkach byłam potraktowana z buta według zasady: Chamstwu w życiu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom.

Widać w przypadku tej zasady nie jest istotna wielkość ciała migdałowatego… ;)

Helena T.
O mnie Helena T.

` ` .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka