Konserwatyści to oczywiście zwolennicy tradycyjnych wartości. To obrońcy państwa, rodziny, narodu, religii, hierarchii, własności prywatnej, tradycyjnych autorytetów. Liberałowie zaś to wolnościowcy, obrońcy wolności, praw człowieka, demokracji i wolnego rynku.
Mohery (czy też moherowe berety) - określenie odnosi się w węższym znaczeniu do słuchaczy jednej z katolickich rozgłośni radiowych, w szerszym – do zwolenników PIS lub partii prawicowych, które swój program opierają na wartościach katolickich, w najszerszym – do osób o konserwatywnym światopoglądzie. Lemingi to w węższym znaczeniu osoby ufające podawanym przez „mainstreamowe” media informacjom, w szerszym – osoby o konsumpcyjnym podejściu do życia i / lub zwolennicy PO lub partii lewicowych, w najszerszym – osoby o liberalnym światopoglądzie.
4. PIS i PO: tu podział jest dość oczywisty (choć za czasów PO-PISu tak nie było do końca).
Zwolennicy dwu największych obecnie polskich partii doczekali się nawet obraźliwych potocznych określeń: pisiory i platfusy.
PIS i PO mogły odnieść tak ogromny sukces (sukcesem jest zogniskowanie wokół siebie około jednej trzeciej wyborców, bez względu na wynik wyborów), ponieważ udało im się stać niemal synonimami prawicy (PIS) i lewicy (PO) w Polsce i zogniskować wokół siebie wyborców o światopoglądzie konserwatywnym (PIS) bądź liberalnym (PO). O ile sukces prawicowego par excellence PISu jest tu zrozumiały, o tyle sukces centrowego, chadeckiego PO w pozyskaniu liberalnych (a w szczególności lewicowych) wyborców był możliwy wyłącznie dzięki rozczarowaniu Polaków ideami socjalistycznymi po latach komunistycznych rządów i późniejszych wybrykach rządzących socjaldemokratów.
To właśnie podział PIS – PO stał się obecnie linią demarkacyjną dzielącą Polaków. To na tym froncie wytaczane są najcięższe działa, to tu padają prawdziwe ofiary (niestety, w co najmniej jednym przypadku z Łodzi – dosłownie). Pozostałe drobniejsze partie znajdują się na tyłach jednej bądź drugiej strony, wspierając ją czasem (od niechcenia) lub jedynie czekając, aż się uczestnicy walki wystrzelają z amunicji i można będzie wejść do gry.
To, na co w tej sytuacji wyraźnie liczy Leszek Miller, to pozyskanie, czy też odzyskanie części wyborców PO o lewicowych poglądach. Jego zdaniem jest to obecnie możliwe, ponieważ:
1) Wyrosło już nowe pokolenie nie pamiętające komuny, zaś u tych, którzy ja pamiętają, zaczynają przeważać dobre wspomnienia (praca dla wszystkich, alkohol po 13.00, pierwsza miłość...). :)
2) Elektorat rozczarowany wybrykami rządów SLD obecnie jeszcze bardziej rozczarowuje się arogancją rządów PO.
Wracając do wykrytej u mnie przez blogera S24 lewackości. Dopóki Millerowi lub jego następcom nie uda się odzyskać pola dla prawdziwej lewicy w Polsce i utrzymywać się będzie linia demarkacyjna na granicy: zwolennicy PO / zwolennicy PIS, zmuszani jesteśmy wciąż do opowiadania się po jednej z tych stron. Obowiązuje zasada: kto nie z nami, ten przeciw nam. Kiedy na blogach S24, zarówno tych prawicowych jak i tych „lewicowych”, zdarzyło mi się wyrazić uwagi krytyczne, w obu przypadkach byłam potraktowana z buta według zasady: Chamstwu w życiu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom.
Widać w przypadku tej zasady nie jest istotna wielkość ciała migdałowatego… ;)
Komentarze