Helena T. Helena T.
3193
BLOG

Polscy Tutsi i polscy Hutu, czyli o ludobójstwie na niby

Helena T. Helena T. Społeczeństwo Obserwuj notkę 164

Kiedy przeczytamy komentarze pod dowolną polityczną notką w polskim internecie, dojdziemy do wniosku, że Polska posmoleńska to Polska podzielona... 

Ludzie stojący po dwóch stronach smoleńskiej barykady obrzucają się w internecie określeniami powszechnie uznanymi za obraźliwe, oskarżają wzajemnie o niecne intencje i czyny, zarzucają sobie nawzajem braki w wykształceniu i inteligencji, tudzież zepsucie moralne, a także kłamstwo, celowe knucie, bycie płatnymi pachołkami przeciwnej opcji politycznej i/lub obcych mocarstw, chęć zaszkodzenia ojczyźnie i sprzedania jej w obce ręce. W wypowiedziach interlokutorów pojawiają się zwykłe inwektywy oraz porównania do nieprzyjemnie kojarzących się zjawisk, zwierząt, historycznych postaci i ruchów politycznych. Wykorzystywane są wszelkie słabości przeciwnika, argumentem w dyskusji bywa wiek, płeć, uroda, stan zdrowia, nazwisko, stan cywilny, zawód, miejsce zamieszkania, pochodzenie czy rodzina; właściwie każdy sposób obrażenia osoby o odmiennych poglądach okazuje się uzasadniony i godzien zastosowania.

Przekraczane bywają w tych dyskusjach, również tu w salonie24, granice nie tylko przyzwoitości i dobrego smaku, ale także granice zaślepienia i podłości. Nawet ciężka choroba dziecka interlokutora może stać się argumentem przeciwko niemu. Granice, których nie wolno przekroczyć, przesuwają się coraz dalej.

Czy to oznacza, że Polacy (a przynajmniej polscy internauci) byliby w stanie, w sprzyjających okolicznościach, posunąć się do ludobójstwa? Co musiałoby się zdarzyć, aby zwolennicy PIS postanowili wyżąć w pień lemingi, bądź aby zwolennicy Platformy zdecydowali o ostatecznym rozwiązaniu kwestii kaczyńskiej?

 Sonda wPolityce

Ludobójstwo (genocide) to celowe wyniszczanie narodu, jego części, lub grupy etnicznej, rasowej itp. Ewentualne zabijanie lemingów przez mohery (lub odwrotnie) mieściłoby się jak najbardziej w tej definicji, mimo iż stalinowski Związek Radziecki zadbał swego czasu, we własnym interesie, o usunięcie przyczyn politycznych z oficjalnej międzynarodowej definicji ludobójstwa. Różnice pomiędzy lemingami i moherami w Polsce to jednak nie wyłącznie kwestie polityczne, ale także społeczne, częściowo religijne, a nawet – geograficzne, zatem w przypadku ewentualnej przyszłej masakry można by mieć nadzieję na uznanie jej jednak za ludobójstwo. Nazwa ludobójstwo stała się bowiem paradoksalnie po II wojnie światowej przedmiotem pożądania ofiar, jako prestiżowy certyfikat, nadający dokonanej zbrodni historyczny wymiar…                                                                                                                                                                                                                                                                            Akty ludobójstwa zdarzały się oczywiście od kiedy istniał człowiek. Najpierw homo sapiens z sukcesem wyplenił obcych rasowo neandertalczyków, a potem emigrujące ludy niejednokrotnie niszczyły do cna mieszkańców zastanych ziem. Ludobójstwem można zatem nazwać podejście Czyngis-Chana i jego następców do mieszkańców podbijanych ziem, w tym eksterminacja 60 milionów Chińczyków w XIII wieku. Ludobójstwem kończyły się podboje krzyżackie, czy później kolonialne. Za ludobójstwo uznane zostały Holocaust, Rzeź Ormian, Wielki Głód na Ukrainie, czy masakra w Srebrenicy. Ludobójstwem było także zabicie maczetami w ciągu 100 dni  miliona osób pochodzenia Tutsi przez bojówki Hutu w Rwandzie.

  

To w tej ostatniej zbrodni ludobójstwa można dopatrzyć się pewnych analogii z obecnymi polskimi podziałami. Tutsi i Hutu to - wbrew powszechnemu przekonaniu - nie są dwa odrębne plemiona. Różnice pomiędzy Tutsi i Hutu mają bardziej wymiar historyczny i społeczny, niż czysto etniczny. Tutsi rządzili w Rwandzie od zawsze, byli grupą społecznie uprzywilejowaną, posiadającą środki produkcji, wykształconą. Gnębili ludzi pochodzenia Hutu, wykorzystywali, poniżali. Kolonializm jedynie pogłębił ten podział. Zdarzały się masakry organizowane przez rządzących Tutsi na podporządkowanych Hutu. Kiedy w II połowie XX wieku do władzy doszli Hutu, nadszedł czas zemsty. Tutsi zostali pozbawieni władzy, przywilejów, prestiżu, a nawet takich podstawowych praw publicznych jak prawo do kształcenia się.

Niektóre z oficjalnych zasad polityki Hutu przypominają do złudzenia zasady orwellowskich świń w "Folwarku zwierzęcym":

  • Wszystkie strategiczne pozycje polityczne, administracyjne, ekonomiczne, wojskowe i policyjne powinny być w rękach Hutu.
  • Sektor edukacyjny musi być w większości Hutu.
  • Hutu nie powinien dłużej litować się nad Tutsi.
  • Hutu, gdziekolwiek są, muszą działać zjednoczeni i solidarni, i mieć na uwadze losy ich braci Hutu. 

Kiedy w kwietniu 1994 roku w katastrofie lotniczej zginął prezydent Rwandy, pochodzący z plemienia Hutu, Hutu chwycili za maczety. Zabijali każdego napotkanego Tutsi oraz umiarkowanych (nie popierających rozlewu krwi) Hutu. Sąsiedzi mordowali sąsiadów, zabijano mężczyzn, kobiety i dzieci, nie szczędząc przy tym trudnych do wyobrażenia okrucieństw i tortur.

Czy te wydarzenia nie stanowią bardzo odległej i zbyt daleko idącej analogii do tego, co mogłoby, hipotetycznie, mieć miejsce po innej kwietniowej katastrofie prezydenckiego samolotu…?

*****

Teraz w Rwandzie toczą się następujące rozmowy:

Sąsiadka Hutu do sąsiadki Tutsi: - I co, mój niedługo wychodzi z więzienia! A twój? I twoje dzieci? Nigdy nie wrócą!

Mąż sąsiadki Hutu został skazany na kilkanaście lat więzienia za udział w masakrze. Mąż i dzieci sąsiadki Tutsi zginęły w tej masakrze. Sąsiadka Tutsi jest zdana na pomoc rodziny sąsiadki Hutu, ponieważ wodę trzeba nosić ze źródeł położonych w dolinie. Sama nie jest w stanie przynieść sobie wody… Dlatego nic nie odpowie.

Helena T.
O mnie Helena T.

` ` .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo