Helena T. Helena T.
4853
BLOG

Nagroda im. Szymborskiej, czyli dobrze, że nie palimy wdów

Helena T. Helena T. Kultura Obserwuj notkę 297

Nie planowałam oglądać wczorajszego wręczenia Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Kto w sobotni wieczór planuje oglądanie wręczenia nagrody poetyckiej?

Ponieważ na skutek nieszczęśliwego splotu okoliczności (związanych głównie ze wskazaniami lekarskiego termometru – notabene rtęciowego reliktu) znalazłam się wieczorem przed własnym telewizorem, zakutana w kocyk, z herbatką owocową z miodem oraz tranem czosnkowym i zapasem żelków z witaminami, wręczenie nagrody poetyckiej przyszło mi jednak obejrzeć. Nie żałuję. Mimo, że nagrodę otrzymała - zgodnie z przewidywaniami - Julia Hartwig, która nie była bynajmniej moją faworytką. Ale o tym dalej.  

W gali uczestniczył Prezydent RP z małżonką (mimo objęcia honorowego patronatu, nie został dopuszczony do głosu, jedynie zaproszony na scenę do grupowego zdjęcia, dzięki czemu udało mu się zamienić parę słów z laureatką), uczestniczyła minister kultury (dano jej dojść do głosu już po wręczeniu nagrody, nie powiedziała nic zaskakującego poza zaskakującym u osoby na tym stanowisku błędem językowym: zamiast „tę (poetkę)” używała formy „tą”), przedstawiciele sponsorów (płacą, więc przemawiają),  jury (dobrane według jasnego klucza, czyli obcojęzycznych nazwisk: Bodegard, Delaperriere, Marinelli, Soriano, Schmidgall…), laureaci (czterech poetów w kwiecie wieku i jedna starsza nieco poetka) oraz licznie zgromadzona, pobrzękująca klejnotami (rodowymi, to w końcu Kraków) publiczność.

Gala była świetnie przygotowana. Michał Rusinek, zarządzający - zgodnie z ostatnią wolą Noblistki - jej fundacją, to prawdziwy strażnik spuścizny Poetki i bardzo wymagający klient. Krytyczny, czepialski, dążący do wyśrubowanych standardów, perfekcjonista. Wielokrotnie zarzucano mu nekrolans po śmierci Szymborskiej, na co on ze swoją pełną wyższości ironią odpowiadał, że jak widać zwyczaj palenia wdów miał jednak swoje uzasadnienie. Rusinkowi mam do zarzucenia jedno – jego krytyka rozpoczynania listów od słowa „witam” spowodowała, że obecnie kiedy używam w mailach służbowych tego wygodnego, bo całkowicie neutralnego powitania, czynię to z wstydliwą rezygnacją. Konkurs na limeryki zaś, sponsorowany przez producenta orzeszków, dawno mu wybaczyłam. Po pierwsze, niech sobie poezja schodzi pod strzechy (nawet wraz z orzeszkami), po drugie, były pierwszy sekretarz poetki musi z czegoś żyć.

Wracając jednak do organizacji przez Rusinka uroczystości wręczenia nagrod. Gala wręczenia była perfekcyjna. Prowadzący (Michał Rusinek i Agata Buzek) bez zarzutu. Oszczędna scenografia z przykuwającym wzrok czerwonym logo nagrody (roślinką-twarzą według projektu kolażu samej Wisławy Szymborskiej). Statuetka – oryginalna, symboliczna, zawierająca logo nagrody zamknięte w szklanej kuli (laureatka nie odważyła się wziąć statuetki w dłonie, pogłaskała ją jedynie). Prowadząca galę Agata Buzek – córka byłego premiera RP, aktorka – inteligentka, o dyskusyjnej urodzie, czytająca wiersze laureatów na tle ekranu, gdzie ręcznie napisane wersy układają się w konstelacje gwiazd. Wiekowa laureatka nagrody, mówiąca o poetyckiej godności i ładzie istnienia. To wszystko było stylowe, w dobrym guście, stonowane, chwilami – piękne. I ani przez chwilę nie było nudno (no, może odrobinę w trakcie niektórych przemówień sponsorów). Widać, że Rusinek postawił sobie jako cel, aby ta gala poetycka stała się corocznym wydarzeniem w polskiej kulturze. Chyba staje się, istotnie.

Nie było w tym roku zaskoczeniem, kto otrzymał statuetkę. Jeśli nominuje się pięcioro poetów, z czego czterej to panowie na dorobku (poetyckim, rzecz jasna), a piątą nominowaną jest 93-letnia poetka będąca wielkim już nazwiskiem polskiej kultury, to kto ma dostać nagrodę? Widać jedynie, że kapituła nagrody nie może się zdecydować, czy nagroda (statuetka i 200 tys. zł) ma trafiać do młodych poetów, którym pomoże w rozwijaniu swojej literackiej drogi (tak było w tamtym roku, przy pierwszej edycji nagrody), czy ma być ukoronowaniem poetyckiej ścieżki uznanych poetów.

 

Czy Julia Hartwig powinna tę nagrodę otrzymać? Skoro była nominowana, i to w takim towarzystwie, oczywiście - tak. Poetka, tłumaczka, redaktorka, żona ś.p. poety Artura Międzyrzeckiego. Jej poezja jest dość hermetyczna, trudna, intelektualna, szuka ostatecznego spokoju i ładu w świecie. To poezja, która nie chwyta za serce w pierwszej chwili, nie epatuje emocjami, to poezja, w którą trzeba się wgryźć. Julia Hartwig mówi: „Szkoda, że nikt nie chce słuchać opowieści starców. To jakby nie jeść jabłek, bo zdarzają się robaczywe.” Nagroda im. Szymborskiej z całą pewnością umożliwi zatem dotarcie głosu 93-letniej poetki do nas…

A pozostali Laureaci? Poradzą sobie, mają czas.

A Fundacja i Nagroda im. Wisławy Szymborskiej? Chyba jest w dobrych rękach. Michał Rusinek - poetycki wdowiec, pierwszy sekretarz, strażnik testamentu skutecznie wypromuje pamięć zmarłej mocodawczyni. I zrobi to w taki sposób, aby zmarła Noblistka mogła być dumna. A że przy okazji narobi sobie wrogów? Ponoć można się przyzwyczaić…

 

Helena T.
O mnie Helena T.

` ` .

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura